Pechowy wyjazd to mało powiedziane to był raczej pechowy dzień...Zaczynając od tego że nie zdążyłem na autobus do szkoły, już się wtedy zdenerwowałem...Nic trudno trzeba żyć dalej. Zrobiłem porządek w domu za chwilę przyjechał brat i mówi że jedzie do cyklotura to ja na to że jadę z nim. Ok godziny 15.00 wyjechaliśmy po Tomka do Lubonia.Po drodze mi licznik nie działał ale w końcu udało mi się go naprawić. Tam go nie było nie odbierał telefony to mój brat się zdenerwował i pojechaliśmy bez niego to jest kolejny punkt pechowego dnia. W Poznaniu jadąc do sklepu na ul. Promienistej ''Max bike'' przeleciałem przez kierownice na asfalcie i mój łokieć ostro oberwał i w tym oto momencie licznik mi nie działał znowu. Następnie spotkałem Grzecha i wszyscy zrobiliśmy małe zakupy (ja kupiłem ochraniacze na buty):) Dalej jedziemy do cyklo..Tam spotkałem wacha, wachu kupował buty shimano m123 oraz pedały spd m520 . Gdy próbowałem mu je przykręcić chyba nadwyrężyłem sobie mój łokieć i ledwo co chwyciłem kierownice ręka tak mnie bolała że to się nie dzieje. Nie dałem rady wrócić do domu to zadzwoniłem po Pawła czy po mnie podjedzie samochodem on mówi że z miłą chęcią tylko tata zabrał samochód. Nie wiedziałem co zrobić ,wachu zaproponował mi żebym przyszedł i poczekał na samochód u niego ja z milą chęcią przyjąłem tą wiadomość i przeczekałem aż do godziny 22.00 i pojechałem do szpitala a w szpitalu okazało się że...ten wyjazd opisuje ręką w gipsie...Dane zapisałem na oko poniważ mi licznik nie działał...
Ostatnio kupiłem sobie szosę a mój były standard był za krótki. Tak więc pojechałem poznać jakąś nową trasę...Wyjazd z Głuchowa następnie do Chomęcic ,Konarzewa, Dopiewa, oraz Więckowice. W Więckowicach skręciłem na ul . Bukowską i do Buku ,z Buku do Stęszewa Trzcielin Konarzewo oraz Głuchowo. W sumie wyszło 56 km ale myślę że jednak jeszcze go zmienię ponieważ ul. Bukowska jest zbyt ruchliwa i jest zagrożenie..Jestem nawet zadowolony z średniej..:D
Z okazji tego że to moja pierwsza szosa muszę się trochę do niej przyzwyczaić i pojechałem sobie króciutki standard ,króciutki bo szybko się ściemniło a nie mam lampek to musiałem do domu wracać...
Test nowej szosy. Wyjazd był planowany od tygodni ale był przekładany z soboty na sobotę ponieważ , musiałem sobie najpierw kupić szosę... W końcu nadszedł ten dzień kupiłem szosę!! huuurrrrrrraaaaaaa!!!Dzwonie do Mateuszów jednego i drugiego umawiamy się o godzinie 8.00 na górczynie w niedziele. Rano się budzę patrze na zegarek ,godz 7.00 wstaje ubieram się jem śniadanie ,wsiadam na rower i patrze na termometrze -2stopnie. No nic zimno ale odpuścić nie mogłem, pojechałem. Jestem prawie przed Jarzyną a tu telefon że Mateusz ma przebitą oponę i nie jedzie. Trudno to zawracam i pędzę na górczyn aby się nie spóźnić. Tam spotykam Mateusza nr 2 i ruszamy w drogę przejazd przez miasto nie był łatwy ponieważ , nie byłem przyzwyczajony do przerzutek ale jakoś dało radę. Wyjeżdżamy na Obornickiej następnie skręcamy na Morasko , Biedrusko , Murowana Goślina za Murowaną bardziej przed Skokami zarobiliśmy małą przerwę na posilenie się i startujemy i po chwili lądujemy w Skokach...Tam kolejna przerwa(ta poprzednia nie była w sumie potrzebna)zrobiliśmy zakupy i następnie kierujemy się na Budziszewice (cel naszej wyprawy)tam mieszka moja babcia. U babci wypiliśmy herbatę zjedliśmy ciasteczka chwilę porozmawialiśmy a to zdjęcie jak wracaliśmy :
.Jechaliśmy do domu tą samą drogą ale o wiele szybciej ze skoków do Murowanej Gośliny licznik pokazywał prawie cały czas ponad 40-45km/h. Za Murowaną nie kierujemy się na Biedrusko tylko na Czerwonak ,Koziegłowy i Poznań. W Poznaniu był akurat maraton i na mojej trasie do domu więc musiałem jechać między maratończykami...Następnie pojechałem po Grzegorza i dojechaliśmy do Głuchowa. W domu licznik pokazał mi równe 140km. Wycieczka bardzo bardzo udana pomimo że rano mi zmarzły palce od nóg...Dzięki bardzo..
Początkowo mieliśmy jechać do Puszczy Zielonki ale wiadomo jak mój brat i Tomek coś wymyślą i pojechaliśmy jeszcze na dziewiczą górę . Najpierw pojechaliśmy na dziewiczą tam zrobiliśmy 5 ostrych podjazdów na dziewiczą następnie jechaliśmy do Murowanej tam mała przerwa przed biedronką i błądziliśmy w Puszczy . Znaleźliśmy się i wróciliśmy nadwarciańskim szlakiem rowerowym o Morasko . I to wszystko na 0.7l wody i drożdżówce którą mi podarował Tomek...
Witam jestem Mateusz prowadzę stronę bikestats .pl od czerwca 2009 ,mój dotychczasowy rekord niedawno pobity w marcu to 235
km. Najbardziej lubię jeździć w terenie:)
Jeśli masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać i z naszą paczką to pisz na gg
nr 11474131