Pogoda była dość ładna to zadzwoniłem po Mateusza czy nie idzie na szosę , zgodził się . Pojechałem po niego i pojechaliśmy do Buku a Niepruszewie mała przerwa w sklepie. Dalej do Buku Stęszew i w Szreniawie odbijam do Głuchowa na końcu jeszcze sprinty :)
W końcu nie pada ! Postanowiłem zrobić poranną pętle na szosie przed obejrzeniem Tour de Pologne. Jechało się dość dobrze nie było za dużego wiatru ale niestety jakiś tam był i większą część drogi jadę pod wiatr :( . Trasa to Głuchowo , Wiry Puszczykowo , Kórnik , Śrem , Manieczki , Mosina , Stęszew , Buk , Stęszew Mosina( tu zrobiłem pierwszą przerwę z powodu kryzysu 136km na liczniku) . Dalej w Puszczykowie wpadam na chwilę do BCMu i jadę już prosto do domu
W piękny poniedziałek pojechałem z Mateuszem odprowadzić Tomasza do Kórnika jechaliśmy dość spokojnym tempem , było wszystko ok dopiero gdy pojechaliśmy do Śremu nie było już za dobrze po 50km miałem totalny brak sił a przecież jeszcze musiałem wrócić do domu. Jakoś dojechałem koledzy byli uprzejmi i poczekali za mną. Gdy dotarłem już do samego domu miałem gorączkę 39.6 stopni a następnego dnia już było zdecydowanie lepiej a super też nie było. `
W końcu od paru dobrych dni się przejaśniło i mogłem wyjść na trening. Umówiłem się z Jarzyną pod jego domem około godziny 17.00, gdy do niego przyjechałem obejrzeliśmy jeszcze do końca tour de France i ruszyliśmy. Jeszcze w Luboniu miałem już problem z rowerem wyskoczyła mi dętka z opony, musieliśmy spuścić powietrze i wrócić do Jarzyny żeby napompować koło. Wszystko już zrobiliśmy i ruszamy na Kórnik noga nam podawała i skutkiem tego była piękna średnia na dość sporym dystansie. Z Mosiny prawie bez przerwy dojechaliśmy do Kórnika a zatrzymaliśmy się parę km przed ponieważ spotkaliśmy mojego brata i sąsiadów. Paweł jedzie z nami dalej sąsiedzi zawrócili a w Kórniku spotykamy na recepcji Tomka chwilę z nim gadamy i wracamy do domu. W prawie Mosinie dogoniliśmy Dominika i Artura(sąsiedzi) i wróciliśmy już wszyscy razem. Gdy byłem już w domu licznik wskazał równe 2h.
Miałem zrobić jakiś większy trening ale niestety pogoda mi na to nie pozwoliła , ale cieszę się że w końcu się ubrałem i pojechałem. Z Głuchowa wyruszyłem do max bike na ul. Proministej i następnie pojechaliśmy z Mateuszem jego standard. Średnia była by lepsza gdyby nie to że na początku jechałem przez miasto :D
Piękny gorący dzień spędziłem sobie jeżdżąc na szosie i przy okazji spotkałem się ze znajomymi. Pojechałem na Maltę i chciałem sobie pokręcić kółka ale było tyle ludzi że nie szło wgl jechać :D
Gdy się obudziłem zjadłem śniadanie i pojechałem z bratem na szosę on jechał na mtb. Wcześniej wszyscy mówili mi że jadę na niskiej kadencji to dzisiaj starałem się jeździć na dość wysokiej i nie wiem czy mi to wyszło :D Co do trasy: Głuchowo-Komorniki-Wiry-Mosina-Puszczykowo-Wiry-Komorniki-Głuchowo.
W końcu spełniło się moje marzenie dojechałem rowerem z Poznania do Kołobrzegu w jeden dzień.....Moim towarzyszem był Mateusz(Jarzyna)
Dzień w którym jechaliśmy wyglądał tak : Poprzedniego dnia pojechałem na noc do Jarzyny aby wyjechać z tego samego miejsca ,którym jest Luboń i ze tego miasta wyjeżdżamy o godzinie 4.08 z lekkim opóźnieniem. Przejeżdżając przez Poznań kierujemy się na Oborniki tam docieramy bez żadnego problemu, dosyć fajnie się jechało , z Obornik odbijamy na Czarnków generalnie nie pamiętam o której godzinie tam byliśmy. W Czarnkowie jeszcze nie robimy przerwy śniadaniowej robimy ją dopiero w Trzciance i było to około 100km. Zatrzymaliśmy się pod Biedronką robimy malutkie zakupy ,jemy i ruszamy dalej.
Przejeżdżając przez to miasto myśleliśmy gdzie by zrobić następną przerwę. Gdy jechaliśmy drogą nr 178 był strasznie długi korek spowodowany ruchem wahadłowym miał chyba ze 3km. Wcześniej był jeszcze wypadek ale na szczęście bez rannych :) Autokar który stał w tym korku dogonił nas dopiero po 40km więc trochę musiał tam stać. Następnie króciutka przerwa pod tablicą
I jedziemy dalej ja już byłem dość wyczerpany szczególnie na górkach ,Jarzyna mi odchodził . Gdy licznik wybił 200km zaczynał mi się kryzys, pamiętam ten moment jak na liczniku było już 220km był to Białogard 3 przerwa już nam się wgl nie chciało jechać ale jakoś nam się udało wtedy już liczyłem tylko na Mateusza on cały czas prowadził i dzięki niemu dotarliśmy z dość ładną średnią do Kołobrzegu. Średnią miałem 30.5km/h bardzo podobał mi się ten wynik. Nad morzem kupiliśmy bilety poszliśmy coś zjeść posiedzieliśmy na plaży i pojechaliśmy do domu. W Poznaniu byliśmy około godziny 23.00. Parę zdjęć :
Witam jestem Mateusz prowadzę stronę bikestats .pl od czerwca 2009 ,mój dotychczasowy rekord niedawno pobity w marcu to 235
km. Najbardziej lubię jeździć w terenie:)
Jeśli masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać i z naszą paczką to pisz na gg
nr 11474131