Rano pojechałem do szkoły tradycyjnie Grunwaldzką później powrót tą sama drogą. Zjadłem obiad i pojechałem sobie pokręcić na Malcie z wachem i Grzechem tam ze jakieś 4 kółka następnie ich odprowadziłem do domu i ja też ruszyłem w stronę domu.
Rano pojechałem z tatą do pracy później zawiózł mnie do sklepu rowerowego bikeon tam odebrałem rower który miał wymieniany support następnie wróciłem do domu. Po próbnych testach pojechałem do Poznania do Mateusza pomóc mu wyregulowa przerzutkę.
Gdy zacząłem się ubierać na wycieczkę nr 2 dzisiaj komórka wypadła mi z ręki i się niestety rozwaliła ale tylko ekranik nic na nim nie widać. No ale trudno jest to już dosyć stara komórka i miała prawo się rozwalić. No to nic przyjechał po mnie Mateusz i pojechaliśmy sobie do WPN-u wyjazd był ogólnie rekreacyjny po wcześniejszym dzisiejszym. Wjechaliśmy sobie na górę Osową terenem zjazd tradycyjnie na tor DH zjazd i podjazd na Osową asfaltem. Później pokręciliśmy sobie po WPN-ie i gdy wracaliśmy greiserówką nie wiem jakim sposobem ponieważ tydzień temu wróciłem od przeglądu, pękła mi śruba od korby i mi odpadła a to było 10km od domu.
Trudno musiałem sobie jakoś poradzić nikt nie odbierał telefony to musiałem wracać sam do domu i jakoś szczęśliwie wróciłem. Muszę się pochwalić że w pewnym momencie wracałem z prędkością 35km/h a pedałowałem jedną nogą. Czyli zepsuta komórka i rower.
Początkowo miałem wybrać się do kolegi na działkę ale jakoś rano się nie obudziłem i nie wypaliło. No ale brat się pyta czy gdzieś jadę początkowo mi się trochę nie chciało ale zmieniłem zdanie na szczęście i pojechałem. Jechaliśmy trasą Głuchowo Rusałka Strzeszynek Kiekrz tam odbiliśmy na szlak pierścienia. Kierujemy się nim na południe i dojeżdżamy do Niepruszewa. Dalej jedziemy szlakiem i przejeżdżamy nad A2 szutrowym mostem po to żeby zaraz znowu przejechać pod A2 i jesteśmy w Dopiewie później Konarzewo Chomęcice i do domu.
Gdy przyjechaliśmy do domu zjadłem obiadek i poszedłem do kościoła i zaraz po tym ciąg dalszy wycieczki. Ale będzie opisana jako druga...
Rano o godzinie 9.00 pojechałem do WPN-u na trening podjazdowy. Trasa Głuchowo ,Szreniawa tam tradycyjnie trudniejszym podjazdem na wieże widokową. Pierwszy podjazd pokonany bez problemu. Następnie kieruję się terenem nad jezioro Jarosławieckie po drodze można już powiedzieć ,że tradycyjnie spotkałem sarenki...Natomiast potem kawałek jadę obok Jarosławca i pod króciutka górkę ale bardzo stromą i dalej nie mogę pod nią podjechać ale mam nadzieje że kiedyś się uda. To jadę dalej kawałek greiserówką łyk wody i smyk w las ciąg dalszy. Jestem już koło j.Góreckiego tam chwilę jadę i widzę Kociołek. Skręcam w lewo wjeżdżając na górę Osową i też udało mi się ją pokonać bez problemu. Zjeżdżam asfaltem tam jadę z prędkością 58,8 i znowu pod górę ale w stronę toru DH i do Mosiny i na Osową ale tym razem asfaltem. Podobało mi się to że jak jechałem w WPN-ie było kompletnie cicho i pusto a gdy wracałem mijałem dużo ludzi. Średnia nie była zbyt duża ponieważ było dużo podjazdów. Pogoda piękna ,pozwoliła mi założyć krótkie spodenki.
Rano o godzinie 9.00 pojechałem rowerem do szkoły niestety kellysem bo waganta muszę jeszcze podkręcić trochę i go dodać na BS. Wracając urozmaiciłem sobie trochę drogę ponieważ wracałem przez lasek Marceliński i Grunwaldzką prosto do domu. Pogoda piękna była po prostu.
Wstaje rano patrze 2godziny do lekcji no mówię trzeba wstawać zjadłem śniadanie i w ostatniej chwili przypomniałem sobie że miałem jechać moim nowym rowerem szkolnym czyli WAGANTEM !! Do szkoły jechało się przepięknie ale niestety nastąpił czas lekcji . Po lekcjach wróciłem do domu już się nie jechało tak przyjemnie niestety wielki wiatr. Jak wszedłem w progi domu to patrze za mną urwała się ulewa ,krótko mówiąc miałem szczęście. No ale nic jakoś trzeba żyć z tym deszczem. W domu zjadłem obiad pouczyłem się i jakby się rozpogodziło słoneczko wyszło ale wiatr nie ustał ale co ja wiatru się nie boje to dzwonie po wszystkich i się pytam czy na rower wyjdą ale niestety co mnie bardzo zmartwiło musiałem sam jechać. No to jadę na mały trening do WPN-u.
Trasa Głuchowo ->Szreniawa-> wieża widokowa tam niestety nie podjechałem poniewa było tak ślisko że mi opony w miejscu zaczęły się kręcić ->j. Jarosławieckie ->j.Góreckie ->góra Osowa->tor DH ->Mosina i powrót greiserówką terenem do domu.
O godzinie 13.30 wyjechałem z Pawłem do Kórnika. Jechaliśmy przez Wiry Rogalinek Rogalin tam spotkaliśmy Tomasza ,jedziemy dalej do Mieczewa i Kórnik. U Tomka zjedliśmy obiad za co bardzo mu dziękuje potem na chwilę poszliśmy na komputer . Czas wyjazdu nastąpił, napompowałem sobie opony tak naprawdę zrobił to Tomek Kórnikowskim sposobami:
No to ruszamy przez Radzewo Radzewice i znowu Rogalin i Rogalinek. Następnie przejeżdżamy przez Mosinę i kierujemy się na Stęszew po drodze zrobiliśmy drugą przerwę w Dymaczewie:
Po przerwie dotarliśmy do Stęszewa tam chwilę jechaliśmy DK5 i skręciliśmy na Trzcielin Konarzewo i Chomęcice oraz Głuchowo.
Jechaliśmy prawie bez przerw w rezultacie wyszła nam dobra średnia aż 30km/h
Rano o godzinie 9.00 pojechałem do Poznania na Franowo aby podpisać ,że rower był u przeglądu . Po drodze spotkałem jeszcze Grzegorza. Powrót tą samą drogą do Głuchowa i jeszcze spotkaliśmy Dawida. Z Głuchowa mieliśmy jechać do Wpn-u ale Paweł powiedział że pojedzie z nami i pojechaliśmy do Wpn-u nad j. Jarosławieckie tam mała przerwa i oto ja jak zjeżdżam z górki. Mały zjazd ale stromy:
Dalej jedziemy koło jeziorka i pod stromą górę pod którą nikt nie podjechał niestety. Wyjeżdżamy na greiserówkę i do sklepu który był zamknięty ale wcześniej zadzwonił do mnie sąsiad i się pyta czy się gdzieś nie spotkamy a my oczywiście że jak najbardziej. Koło sklepu czekamy za sąsiadem a Dawid dostał sms-a że musi wracać do domu. No to nic Dawid od nas odłącza a zamiast niego pojawia się sąsiad. i nastąpił koniec przerwy kierujemy się w stronę j.Góreckiego następnie kociołek i na Osową górę wjeżdżamy terenem tam przez chwilę Grzegorz się zgubił ale po prostu pojechał na asfalt a my jechaliśmy terenem. Zjeżdżamy z Osowej i podjeżdżamy pod druga górę na której znajduje się tor DH lub FR . Popatrzeliśmy sobie na skocznie dalej jedziemy do sklepy tam "wielkie zakupy" i na nadwarciański szlak rowerowy . Jedziemy cały czas tym szlakiem aż w pewnym momencie pewna pani która szła szlakiem zamiast zejść w prawo skręciła w lewo i niestety nie zdążyłem wyhamować i wleciałem i się przewróciliśmy. Ale na szczęście chyba się nikomu nic nie stało. No to ruszamy:
do Lubonia z Lubonia odłącza od nas Grzegorz . Ja z Pawłem jedziemy do Głuchowa a sąsiad jeszcze gdzieś pojechał.
Witam jestem Mateusz prowadzę stronę bikestats .pl od czerwca 2009 ,mój dotychczasowy rekord niedawno pobity w marcu to 235
km. Najbardziej lubię jeździć w terenie:)
Jeśli masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać i z naszą paczką to pisz na gg
nr 11474131