Wpisy archiwalne w kategorii

niezaplanowana

Dystans całkowity:3452.44 km (w terenie 470.00 km; 13.61%)
Czas w ruchu:149:24
Średnia prędkość:23.04 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:195 (94 %)
Maks. tętno średnie:115 (55 %)
Suma kalorii:425 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:40.14 km i 1h 45m
Więcej statystyk

Co za pechowy wyjazd...:(((

Piątek, 15 października 2010 · Komentarze(4)
Pechowy wyjazd to mało powiedziane to był raczej pechowy dzień...Zaczynając od tego że nie zdążyłem na autobus do szkoły, już się wtedy zdenerwowałem...Nic trudno trzeba żyć dalej. Zrobiłem porządek w domu za chwilę przyjechał brat i mówi że jedzie do cyklotura to ja na to że jadę z nim. Ok godziny 15.00 wyjechaliśmy po Tomka do Lubonia.Po drodze mi licznik nie działał ale w końcu udało mi się go naprawić. Tam go nie było nie odbierał telefony to mój brat się zdenerwował i pojechaliśmy bez niego to jest kolejny punkt pechowego dnia. W Poznaniu jadąc do sklepu na ul. Promienistej ''Max bike'' przeleciałem przez kierownice na asfalcie i mój łokieć ostro oberwał i w tym oto momencie licznik mi nie działał znowu. Następnie spotkałem Grzecha i wszyscy zrobiliśmy małe zakupy (ja kupiłem ochraniacze na buty):) Dalej jedziemy do cyklo..Tam spotkałem wacha, wachu kupował buty shimano m123 oraz pedały spd m520 . Gdy próbowałem mu je przykręcić chyba nadwyrężyłem sobie mój łokieć i ledwo co chwyciłem kierownice ręka tak mnie bolała że to się nie dzieje. Nie dałem rady wrócić do domu to zadzwoniłem po Pawła czy po mnie podjedzie samochodem on mówi że z miłą chęcią tylko tata zabrał samochód. Nie wiedziałem co zrobić ,wachu zaproponował mi żebym przyszedł i poczekał na samochód u niego ja z milą chęcią przyjąłem tą wiadomość i przeczekałem aż do godziny 22.00 i pojechałem do szpitala a w szpitalu okazało się że...ten wyjazd opisuje ręką w gipsie...Dane zapisałem na oko poniważ mi licznik nie działał...

Praca...

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Nareszcie się ruszyłem do roboty rowerem. Pojechałem sobie najkrótszą drogą , krótka ale zawsze jest :D

Kręcenie po WPN-ie

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Chwilę przed wyjściem do kościoła Tomek napisał mi na gg czy przejadę się z nim do WPN-u ja się z miłą chęcią zgodziłem po prawie 3 tygodniowej przerwie bez roweru. Tak więc około godziny 15.00 pojechałem greiserówką do końca(było to początkowe miejsce spotkania dzwonie do Tomka i mi mówi że spotkał Mateusza i czekają za Pawłem wracającym z...?? nie wiem ale wiem że od babci sąsiada . No nic to jadę do Rogalinka i widzę jak jadą znajome mi osoby z czego Mateusz na szosie. Szybko nawracam i jadę się z nimi przywitać chwilę pocisnęliśmy razem po czym ja z Tomkiem skręcamy do WPN-u a oni gdzieś pojechali ... Wjeżdżamy na tor DH i zjeżdżamy następnie jedziemy na glinianki tam się trochę pokręciliśmy i do źródełka koło Kociołka . Jedziemy dalej i się zgubiliśmy w WPN-ie ale się odnaleźliśmy i docieramy koło j.Góreckiego stamtąd do sklepiku ale nie robiliśmy przerwy i ostatnie jezioro Jarosławieckie . Wracamy na greiserówkę po czym rozdzielamy się do domów ... Po chwili już jechałem sam i napotkałem jakąś grupę kolaży wyprzedziłem ich i jakiś typ ruszył za mną cały czas mu uciekałem aż w pewnej chwili miedzy nami zostało tylko 10m odstępu ale nie poddałem się i mu uciekłem prawie na końcu greiserówki ... ale tempo było niezłe nawet pod górkę najmniej 27 km/h a z górki 52km./h . Później już wolniutkim tempem do domu....Wycieczka udana dzieki:D

Nad jeziorko, a później do pracy...

Wtorek, 27 lipca 2010 · Komentarze(0)
Rano odwiedzili mnie koledzy. Pojechaliśmy sobie nad jeziorko ja się nie kąpałem ponieważ jestem jeszcze trochę chory ale pograłem sobie w siatkówkę i ogl było fajnie. Po jeziorku pojechałem do Poznania tam się rozdzieliliśmy 2 koledzy do domu jeden na działkę i ja do pracy a po pracy do domu.

Po tygodniwym pobyciu w szpitalu w końcu na rower....

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(0)
Wieczorkiem z sąsiadami stwierdziliśmy ze trzeba powitać mojego brata który wrócił ze wschodu . To wsiadamy na rower ja jeszcze trochę nie legalnie ponieważ miałem nie do końca wyleczone zapalenie uszu , a że już nie wytrzymałem i musiałem wyjść na rower to się chociaż pojechałem przejechać do sklepu. Tam zrobiliśmy zakupy i powrót.