Zamiast jechać chociaż oglądać BM w Murowanej Goślinie to ja pojechałem z sąsiadem na Maltę. Zrobiliśmy dwa kółka i mieliśmy jechać do domu ale że Robert miał siły dużo to pojechaliśmy trasą BM w Poznaniu. Mieliśmy przejechać cały ale Ja trochę zabłądziłem i pojechaliśmy kawałek i wyszło nam jak byśmy przejechali mini BM następnie pojechaliśmy przez Luboń do domu i zrobiliśmy chwilę przerwy w Mcdonalds czy jak kolwiek to się piszę.... Wycieczka udana
Rano już na szczęście swoim rowerem pojechałem do szkoły. Gdy wracałem nie chciało mi się kompletnie jechać ale w pewnym momencie coś mnie skusiło i zadzwoniłem po Grzecha czy jedzie się ze mną przejechać na Maltę on z miłą chęcią się zgodził. Tal więc pojechałem do domu zjadłem szybko obiad i w drogę. Pojechaliśmy tam planowo na kółka asfaltowe ale zmieniłem zdanie i pojechaliśmy trochę w teren tam 5 kółek zahaczając o las który znajduje się obok...Powrót Ja drogą Dębińską a Grzegorz swoimi kątami... Wycieczka fajna dobrze że jednak wyszedłem na rower...
A więc rano pojechałem do szkoły...Następnie po szkole na chwilę do Grzecha on odłożył plecak i pojechaliśmy głogowską do domu mojego. U mnie chwila przerwy (dłuższą chwila) i jedziemy dalej w kierunku Komornik i Wiry następnie na drogę wojewódzką nr 431 do Puszczykowa. Tam się trochę pogubiliśmy ale na szczęście znaleźliśmy prawidłową drogę i dotarliśmy do sklepu BCM nowatex przed zamknięciem sklepu. Ja osobiście wybrałem sobie strój CSC bardzo fajny:" title="Nowy stój" width="337" height="600" />
Grzechu sobie kupił taką żółtą koszulkę z byczkiem...Też fajna. Grzechu mówi trzeba to oblać tak więc pojechaliśmy na lody w Puszczykowie które Grzechu zafundował...(dzięki) ,koło przejazdu kolejowego(bardzo pysze polecam) dalej już kierujemy się greiserówką do Głuchowa ,Grzechu miał odbić w Komornikach do domu ale jeszcze na chwilę do mnie wpadł...I pojechał do domu... Wycieczka bardzo fajna. Zrobiłem 60 km mamy rowerem odczuwam to jak bym zrobił 120 swoim..
Rano pojechałem do szkoły. Po szkole powrót do domu. W domu mała przerwa i powrót rowerem do Poznania na spotkanie dla bierzmowanych. Po spotkaniu miałem jechać na masę ale niestety chwile przed dojazdem do kościoła spotkał mnie deszcz i byłem cały mokry i ruszyłem do domu....
Rano do szkoły. Powrót tradycyjnie Grunwaldzką. W domu zjadłem sobie obiad i za chwilę odbieram telefon od Tomka który pyta się mnie czy wyjadę po niego do Mateusza ,bo nie wiem jak trafić do Głuchowa. Ja sie zgodziłem i pojechałem po niego do Lubonia. U Mateusza chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy do Poznania ,ponieważ Tomek chciał kupić sobie okularki których niestety nie dostał no i pojechaliśmy do Głuchowo city....
Rano pojechałem do szkoły. Po szkole wróciłem do domu z Grzegorzem przez lasek marceliński . Następnie Skórzewo i Głuchowo. Grzegorz zjadł u mnie obiad i poszliśmy do sąsiada na pogawędkę. Następnie pojechaliśmy odprowadzić Grzegorza do domu i pojechałem z Arturem na Maltę. Tam jedno spokojne kółko i powrót przez Górczyn.
Początkowo miałem wybrać się do kolegi na działkę ale jakoś rano się nie obudziłem i nie wypaliło. No ale brat się pyta czy gdzieś jadę początkowo mi się trochę nie chciało ale zmieniłem zdanie na szczęście i pojechałem. Jechaliśmy trasą Głuchowo Rusałka Strzeszynek Kiekrz tam odbiliśmy na szlak pierścienia. Kierujemy się nim na południe i dojeżdżamy do Niepruszewa. Dalej jedziemy szlakiem i przejeżdżamy nad A2 szutrowym mostem po to żeby zaraz znowu przejechać pod A2 i jesteśmy w Dopiewie później Konarzewo Chomęcice i do domu.
Gdy przyjechaliśmy do domu zjadłem obiadek i poszedłem do kościoła i zaraz po tym ciąg dalszy wycieczki. Ale będzie opisana jako druga...
Wstaje rano patrze 2godziny do lekcji no mówię trzeba wstawać zjadłem śniadanie i w ostatniej chwili przypomniałem sobie że miałem jechać moim nowym rowerem szkolnym czyli WAGANTEM !! Do szkoły jechało się przepięknie ale niestety nastąpił czas lekcji . Po lekcjach wróciłem do domu już się nie jechało tak przyjemnie niestety wielki wiatr. Jak wszedłem w progi domu to patrze za mną urwała się ulewa ,krótko mówiąc miałem szczęście. No ale nic jakoś trzeba żyć z tym deszczem. W domu zjadłem obiad pouczyłem się i jakby się rozpogodziło słoneczko wyszło ale wiatr nie ustał ale co ja wiatru się nie boje to dzwonie po wszystkich i się pytam czy na rower wyjdą ale niestety co mnie bardzo zmartwiło musiałem sam jechać. No to jadę na mały trening do WPN-u.
Trasa Głuchowo ->Szreniawa-> wieża widokowa tam niestety nie podjechałem poniewa było tak ślisko że mi opony w miejscu zaczęły się kręcić ->j. Jarosławieckie ->j.Góreckie ->góra Osowa->tor DH ->Mosina i powrót greiserówką terenem do domu.
O godzinie 13.30 wyjechałem z Pawłem do Kórnika. Jechaliśmy przez Wiry Rogalinek Rogalin tam spotkaliśmy Tomasza ,jedziemy dalej do Mieczewa i Kórnik. U Tomka zjedliśmy obiad za co bardzo mu dziękuje potem na chwilę poszliśmy na komputer . Czas wyjazdu nastąpił, napompowałem sobie opony tak naprawdę zrobił to Tomek Kórnikowskim sposobami:
No to ruszamy przez Radzewo Radzewice i znowu Rogalin i Rogalinek. Następnie przejeżdżamy przez Mosinę i kierujemy się na Stęszew po drodze zrobiliśmy drugą przerwę w Dymaczewie:
Po przerwie dotarliśmy do Stęszewa tam chwilę jechaliśmy DK5 i skręciliśmy na Trzcielin Konarzewo i Chomęcice oraz Głuchowo.
Jechaliśmy prawie bez przerw w rezultacie wyszła nam dobra średnia aż 30km/h
Rano wyjechałem po Grzegorza do szkoły tam lekcje i powrót do domu. Około godziny 16.30 wyjechałem z sąsiadem nad jeziorko. Początkowo mieliśmy jechać z Głuchowa do Chomęcic później do Konarzewa ,Trzcielin i nad jeziorko. Ale w Chomęcicach zmieniliśmy zdanie i pojechaliśmy nad j.Chomęcickie następnie gdzieś polem się kierowaliśmy ale nie wiedzieliśmy gdzie wyjedziemy okazało się że, trafiliśmy do miejscowości Dębno tam już mniej więcej wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Jedziemy i Ja mówię "O!" wiem gdzie jesteśmy później mieliśmy jechać do Trzcielina szosą ale była jakaś ładna dróżka polna i się na nią skusiliśmy i jedziemy znowu się zgubiliśmy ale w końcu trafiliśmy do Trzcielina(po drodze zgubiłem śrubkę od bloków SPD). Stamtąd prosto nad jeziorko już Strykowo. Początkowo mieliśmy jechać dookoła ale niestety brak żywności i brak czasu na to nam nie pozwolił i powróciliśmy do domu do Trzcielina i dalej asfaltem przez Konarzewo i Chomęcice.
Wycieczkę uważam za udaną tylko mogło by być trochę cieplej.
Witam jestem Mateusz prowadzę stronę bikestats .pl od czerwca 2009 ,mój dotychczasowy rekord niedawno pobity w marcu to 235
km. Najbardziej lubię jeździć w terenie:)
Jeśli masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać i z naszą paczką to pisz na gg
nr 11474131