Trasa dróg krajowych....

Sobota, 20 listopada 2010 · Komentarze(2)
Taką wyjątkową jak na listopad piękną pogodę trzeba wykorzystać :)
W sobotę rano pobudka o godzinie ok 5 miało być o 4 rano ale trochę nam się przysnęło dłużej ,nam czyli mi Arturowi i mojemu bratu. Dla mnie przed taką wycieczką jest najważniejsze śniadanie po zjedzeniu wyruszamy w trójkę do Torunia.

Rano pogada nie zła trochę zimno ale nie za zimno , nie padało nie było mgły więc nie najgorzej. Z Głuchowa jedziemy na Maltę i pierwsza przerwa spowodowana przez mojego brata który miał za nisko siodełka i gdy je podwyższał rozkręciła mu się obejma i trochę się przedłużyło to stanie. A w tym czasie zrobiliśmy zdjęcie:

Udało mu się skręcić obejmę i kierunek na DK5 i nią do Pobiedzisk a tam tradycyjnie zdjęcie przed tablicą:




Nie zatrzymujemy się na mieście. Dalej już prawie do samego Gniezna ale się na chwilę zatrzymaliśmy koło młynów i pobawiliśmy się z psem o wielkiej głowie. :






Po tej przerwie pojechaliśmy do samego Gniezna. Przed miastem były wielkie remonty dróg ale się nie zatrzymaliśmy i nie zrobiliśmy zdjęcia. W Gnieźnie przerwa przed tablicą :

i następnie pod starówką i z sąsiadem podjeżdżam do zdjęcia żeby nikt nie pomyślał że zostaliśmy tak z tyłu.:





i do Mcdonalda czy jakkolwiek to się piszę. W maku(napisze po swojemu )zjadłem jakiegoś tosta i wypiłem ciepłe capuccino co mnie mocno rozgrzało. Dalej mokrzy pojechaliśmy w stronę Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
I dotarliśmy cali mokrzy:


Następnie dojeżdżamy do samego Inowrocławia, przed ty miastem był ze 2 kilometrowy korek i nie zauważyliśmy tablicy więc nie ma zdjęcia. Po remontowanym przejeździe kolejowym jechał traktor któremu odpadło koło od przyczepy. Do samego Inowrocławia wjeżdżamy puściutką dwupasmówką. Dowód na to że byliśmy w tym mieście:

Następnie jedziemy do samego Torunia ,po drodze 2 przerwy na siku. Z Inowrocławia do Torunia jest ok 35 km całą drogę padało :(
Jest !!! Wymarzony Toruń ,cel naszej wycieczki. Zdjęcie .


Ze jestem zmęczony i nie chce mi się już za bardzo opisywać to powiem krótko
w Toruniu zwiedziliśmy:
1.Dom Kopernika
2.Starówka
3.Planetarium
4.Zakład karny
5.Lidl
6. Telepizza tam się wbiliśmy rowerami do środka...
To parę zdjęć



Kórnik i 2xOsowa

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(0)
Z Jarzyną pojechałem na szosę do Kórnika po to by odebrać jego bluzę ale w Kórniku dowiedziałem się że Tomek jedzie z nami. Wyjeżdżając z Kórnika jedziemy w stronę Mosiny Tomek początkowo prowadził na mtb i jechał z prędkością stałą ok 40km/h (szacun) ja tam powoli nabierałem sił po dłuższej przerwie rowerowej spowodowanej złamaniem reki. Po drodze kilka zmian prowadzących i znajdujemy się pod górą Osową. To czekało na mnie wyzwanie podjechać pod górkę ale jakoś dało rade i nawet podjechałem drugi raz. Po wycieczce źle się nie czułem to w następną sobotę pojadę gdzieś dalej. :D

Mokry WPN :D

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj się wybrałem z sąsiadem do mokrego WPNu. Zrobiłem to nielegalnie bo teoretycznie miałem jeszcze przedłużnik czy podłużnik jakoś tak to się fachowo nazywa. Ale ja taki jestem musiałem bo już nie mogłem wytrzymać. Jedziemy w kierunku WPNu już lekko padało , a Artur wymyślił że poznamy sobie nowe trasy a ja się zgodziłem. Pojechaliśmy w stronę j .Chomęcickiego tam jedziemy nową trasą i docieramy do ul K5 przejeżdżamy na drugą stronę i w nowe treny lasu których wcześniej nie znałem. Artur zaszalał i gnał jak głupi. Po chwili go dogoniłem wjechaliśmy znowu w jakąś nową drogę i po chwili docieramy do j.Jarosławieckiego. Tam gdy zjeżdżałem zaliczyłem glebę na moją złamaną rękę ale mi się nic nie stało i przeżyłem. Koło jeziorka zrobiliśmy małą przerwę i się tak zagadaliśmy że zrobiło się ciemno a wróciliśmy najkrótszą trasą do domu. We wtorek jak poszedłem do zdjęcia gipsu lekarka powiedziała mi że mam rękę w idealnym stanie:D

Co za pechowy wyjazd...:(((

Piątek, 15 października 2010 · Komentarze(4)
Pechowy wyjazd to mało powiedziane to był raczej pechowy dzień...Zaczynając od tego że nie zdążyłem na autobus do szkoły, już się wtedy zdenerwowałem...Nic trudno trzeba żyć dalej. Zrobiłem porządek w domu za chwilę przyjechał brat i mówi że jedzie do cyklotura to ja na to że jadę z nim. Ok godziny 15.00 wyjechaliśmy po Tomka do Lubonia.Po drodze mi licznik nie działał ale w końcu udało mi się go naprawić. Tam go nie było nie odbierał telefony to mój brat się zdenerwował i pojechaliśmy bez niego to jest kolejny punkt pechowego dnia. W Poznaniu jadąc do sklepu na ul. Promienistej ''Max bike'' przeleciałem przez kierownice na asfalcie i mój łokieć ostro oberwał i w tym oto momencie licznik mi nie działał znowu. Następnie spotkałem Grzecha i wszyscy zrobiliśmy małe zakupy (ja kupiłem ochraniacze na buty):) Dalej jedziemy do cyklo..Tam spotkałem wacha, wachu kupował buty shimano m123 oraz pedały spd m520 . Gdy próbowałem mu je przykręcić chyba nadwyrężyłem sobie mój łokieć i ledwo co chwyciłem kierownice ręka tak mnie bolała że to się nie dzieje. Nie dałem rady wrócić do domu to zadzwoniłem po Pawła czy po mnie podjedzie samochodem on mówi że z miłą chęcią tylko tata zabrał samochód. Nie wiedziałem co zrobić ,wachu zaproponował mi żebym przyszedł i poczekał na samochód u niego ja z milą chęcią przyjąłem tą wiadomość i przeczekałem aż do godziny 22.00 i pojechałem do szpitala a w szpitalu okazało się że...ten wyjazd opisuje ręką w gipsie...Dane zapisałem na oko poniważ mi licznik nie działał...

By znaleźć standard...

Środa, 13 października 2010 · Komentarze(0)
Ostatnio kupiłem sobie szosę a mój były standard był za krótki. Tak więc pojechałem poznać jakąś nową trasę...Wyjazd z Głuchowa następnie do Chomęcic ,Konarzewa, Dopiewa, oraz Więckowice. W Więckowicach skręciłem na ul . Bukowską i do Buku ,z Buku do Stęszewa Trzcielin Konarzewo oraz Głuchowo. W sumie wyszło 56 km ale myślę że jednak jeszcze go zmienię ponieważ ul. Bukowska jest zbyt ruchliwa i jest zagrożenie..Jestem nawet zadowolony z średniej..:D

Test nowej szosy....:D

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(0)
Test nowej szosy.
Wyjazd był planowany od tygodni ale był przekładany z soboty na sobotę ponieważ , musiałem sobie najpierw kupić szosę... W końcu nadszedł ten dzień kupiłem szosę!! huuurrrrrrraaaaaaa!!!Dzwonie do Mateuszów jednego i drugiego umawiamy się o godzinie 8.00 na górczynie w niedziele.
Rano się budzę patrze na zegarek ,godz 7.00 wstaje ubieram się jem śniadanie ,wsiadam na rower i patrze na termometrze -2stopnie. No nic zimno ale odpuścić nie mogłem, pojechałem. Jestem prawie przed Jarzyną a tu telefon że Mateusz ma przebitą oponę i nie jedzie. Trudno to zawracam i pędzę na górczyn aby się nie spóźnić. Tam spotykam Mateusza nr 2 i ruszamy w drogę przejazd przez miasto nie był łatwy ponieważ , nie byłem przyzwyczajony do przerzutek ale jakoś dało radę. Wyjeżdżamy na Obornickiej następnie skręcamy na Morasko , Biedrusko , Murowana Goślina za Murowaną bardziej przed Skokami zarobiliśmy małą przerwę na posilenie się i startujemy i po chwili lądujemy w Skokach...Tam kolejna przerwa(ta poprzednia nie była w sumie potrzebna)zrobiliśmy zakupy i następnie kierujemy się na Budziszewice (cel naszej wyprawy)tam mieszka moja babcia. U babci wypiliśmy herbatę zjedliśmy ciasteczka chwilę porozmawialiśmy a to zdjęcie jak wracaliśmy :




.Jechaliśmy do domu tą samą drogą ale o wiele szybciej ze skoków do Murowanej Gośliny licznik pokazywał prawie cały czas ponad 40-45km/h. Za Murowaną nie kierujemy się na Biedrusko tylko na Czerwonak ,Koziegłowy i Poznań. W Poznaniu był akurat maraton i na mojej trasie do domu więc musiałem jechać między maratończykami...Następnie pojechałem po Grzegorza i dojechaliśmy do Głuchowa. W domu licznik pokazał mi równe 140km.
Wycieczka bardzo bardzo udana pomimo że rano mi zmarzły palce od nóg...Dzięki bardzo..

Ostry trening bez jedzienia

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(0)
Początkowo mieliśmy jechać do Puszczy Zielonki ale wiadomo jak mój brat i Tomek coś wymyślą i pojechaliśmy jeszcze na dziewiczą górę . Najpierw pojechaliśmy na dziewiczą tam zrobiliśmy 5 ostrych podjazdów na dziewiczą następnie jechaliśmy do Murowanej tam mała przerwa przed biedronką i błądziliśmy w Puszczy . Znaleźliśmy się i wróciliśmy nadwarciańskim szlakiem rowerowym o Morasko . I to wszystko na 0.7l wody i drożdżówce którą mi podarował Tomek...

Morasko

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Mieliśmy dzień wolnego w szkole tak wiec wybraliśmy się na rower do Moraska z Grzechem i Wachem. Jechaliśmy Grzecha trasą przez Rusałkę Słuchy las i Morasko . Jeździliśmy sobie na po lasku tam i z powrotem było całkiem. Przy okazji zobaczyłem jak tam moja forma wycieczka w porządku...

Morasko->WPN i takie tam

Niedziela, 19 września 2010 · Komentarze(0)
Początkowo mieliśmy jechać z Tomkiem tylko do Moraska . Ale zmieniliśmy plany i pojechaliśmy na szlak BM w Poznaniu...Jeździmy jeździmy i trafiliśmy do Swarzędza a Tomek przypomniał sobie że mam tam ciocie , chwilę pomyślał i powiedział że jedziemy ją odwiedzić. U cioci Tomka zostaliśmy poczęstowani ciasteczkami(dzięki) i pojechaliśmy w stronę domu. Po chwili Tomek znowu chwilę pomyślał i stwierdził że jedziemy do WPNu ja się zgodziłem chociaż mi się nie chciało...Jesteśmy w Parku i docieramy do jeziora Góreckiego a tam chwyciły mnie tak skurcze że aż spadłem z roweru ale na szczęście mi się nic nie stało . Po tym oto zdarzeniu nogi mnie tak bolały że musiałem wrócić do domu a Tomek pojechał w swoje strony ...