Dzwonie rano po Mateusza czy jedzie na rower...Mówi że jest po imprezie ale może na chwilę wyjść. Tak około godziny 10.30 ruszyłem do Poznania gdy wyjechałem się okazało że mam bardzo mało powietrza w kole. Wróciłem się na chwilę i dopompowałem...Jestem już u Mateusza chwilę na niego czekam i kierujemy się do Jarzyny aby następnie pojechać na Osową. Chwilę przed tą oto górą spotykamy Tomasza :) Wjeżdżamy na Osową i znowu się ścigamy i znowu przegrałem :( Następnie chwilę kręcimy w WPN-ie i do domu... Mateusz pojechał do siebie do domu a Tomek i Jarzyna przyjechali do mnie dokładnie do mojego brata obejrzeć kasetę i łańcuch...Ja poszedłem chwilę porobić coś na ogrodzie i obejrzałem mecz na którym zasnąłem w połowie...Budzę się i słyszę telefon....dzwoni sąsiad pyta się czy jadę na rower no i jak wszyscy powinni wiedzieć co zrobiłem ?? Zgodziłem się początkowo mieliśmy tak na pełny luzie sobie pojechać 20 km pogadać.. Jedziemy do WPN-u Łódź później nie znaną nam trasą i docieramy już znana mi trasa do j.Dymaczewskiego tam obok na czarny szlak docieramy do Dymaczewa i asfaltem kierujemy się w stronę Mosiny. W Krosienku skręcamy znów do WPN-u i koło j. Góreckiego złapałem gumę :(:( ale na szczęście dziurka byłą tak mała że dało się pompować jechać i pompować :)) to greiserowką co chwilę pompując docieramy do Komornik. Tam robimy chwilę przerwy w żabce coś zjedliśmy i dalej pompując docieram już do Głuchowa cały i zdrowy:)) Zamiast 20km wyszło 40 ale było bardzo fajnie...
Rano rowerem do szkoły...Powrót Grunwaldzką...W domu zjadłem sobie obiad i przyjechał do mnie Wachu. Szybko dokończyłem obiad i w drogę, początkowo mieliśmy jechać przez Wiry jednak zmieniliśmy zdanie i przejechaliśmy sobie greiserówke. To też jesteśmy w Puszczykowie a ,że ja dobrze tego miejsca nie znam to pojechaliśmy do Sklepu BCM nowatex trochę na około i ledwo co zdążyliśmy. Wachu zrobił szybko zakupy ja zrobiłem zamówienie na chustę na głowę. Dalej mieliśmy jechać do Moraska ale Grzechu powiedział że jednak nie jedzie Wachu tez nie chciał jechać tak więc sam nie pojadę. W takiej sytuacji zostało nam trochę czasu i pojechaliśmy na lody i znowu dzisiaj mi postawili loda..(dzięki) następnie zadzwoniłem do sąsiada czy się gdzieś spotkamy bo wcześniej mówił że gdzieś jedzie to się umówiliśmy koło sklepiku niedaleko j.Góreckiego. Z Puszczykowa jedziemy do Mosiny wjeżdżamy na Osową Kociołek Góreckie i sklepik. Tam chwilę czekamy i dołącza do nas sąsiad. Chwila pogawędki i ruszamy dalej nad j.Jarosławieckie okrążamy je i dalej greiserówką w stronę Poznania. Sąsiad odłączył od nas niestety w Komornikach a ja poszedłem odprowadzić Wacha do domu...
Wyjazd zaplanowany dzień wcześniej. Rano na godzinę 7.30 pojechałem mamy rowerem do kościoła. Następnie zrobiłem trochę jedzenia na drogę i ruszyłem do Jarzyny ze średnią 35km/h !! Następnie chwilę na niego poczekałem i jedziemy do Kórnika standardowo przez Rogalinek i Rogalin następnie Radzewo i Kórnik. Tak więc jesteśmy u Tomasza. Dotarliśmy również z dobrą średnią 32km/h , planowo mieliśmy jechać do Dolska ale niestety brak czasu i prowiantu to nam nie umożliwił...To chwilę myślenia gdzie tu jechać i z Jarzyną wpadłem na pomysł że pojedziemy do WPN-u tak też zrobiliśmy. Po drodze wstąpiliśmy na Dęby Rogalińskie porobić sobie kółka( jedno kółko dwa ostre podjazdy) zrobiliśmy ich 3 i pojechaliśmy dalej...W miejscowości o nazwie ??? nie wiem jakiej wstąpiliśmy do sklepu na jakieś jedzenie . Ja wybrałem sobie jogurcik z bułką Jarzyna kefir który mu wylałem (sory) przeze mnie musiał sobie kupić nowy , a p.Tomasz kupił loda algida licząc na wygraną...niestety nie udało mu się. To ruszamy w drogę dalej jedziemy do Mosiny tam na g.Osową pierwszy podjazd wygrał Jarzyna zjeżdżamy torem DH udało nam się trafić jak koledzy skalali na rowerkach Tomek zagadał i jeden powiedział że skacze ze wszystkich górek ,skoczni bez zastanowienia...to jedna z nich ->klik no to nic żegnamy się ładnie i jedziemy drugi raz teraz wygrał Tomek znowu DH w dół i jeszcze raz wygrał znowu Jarzyna Potem tak jeszcze raz i już nie wiem który byłem...Na górze zrobiliśmy sobie przerwę... była tak długa że nie wytrzymałem i pojechałem 5 raz i teraz wygrałem ja bo tylko ja jechałem :D Dalej szaleństwa po WPN-e między innymi Kociołek Góreckie i na lodzika zamiast lodzika kupiliśmy sobie hot-doga z surówką. Ładnie sobie zjedliśmy i Tomek sobie pojechał do domu a ja z Jarzyną chwilę jeszcze posiedzieliśmy... Koniec tego dobrego i jedziemy dalej greiserówką do domu po drodze wstąpiliśmy nad Jarosławiec i tam techniczne szaleństwa pod króciutkie górki ale strome i dalej greiserówką do domu. W Komornikach się rozdzieliłem z Jarzyną. Wieczorkiem pojechałem sobie nad jeziorko pograć w siatkę z sąsiadami.
Wycieczka ustalona dzień wcześniej o godzinie 23.00... Początkowo chciałem jechać pierścień dookoła Poznania ale Tomek i Mateusz zmienili zdanie wiec wybrałem się z innym Mateuszem i Grzegorzem do Lednicy(w sumie do Gniezna ale głównym celem była Lednica). Tak więc o 5.20 wyruszam do Poznania około godziny 6.00 spotkałem się z Grzegorzem i Mateuszem. Kierunek Murowana Goślina...Jedziemy przez Ogrody na ul. Niestachowską dalej do Biedruska(po drodze przerwa na siusiu). Następnie omijamy poligon wojskowy, nie wjeżdżaliśmy na niego ponieważ, nie mieliśmy zbyt dużo czasu. Przejeżdżamy nad Wartą która nie najgorzej już wygląda ,Bolechowe Osiedle no i Murowana :
Z Murowanej kierujemy się szlakiem pierścienia na Gorzkie Pole gdzie Mateusz ma tam działkę. Jesteśmy w Puszcze Zielonce tam się trochę pogubiliśmy ale mieliśmy prawo ponieważ byłem tam pierwszy raz. Oto moje artystyczne zdjęcie: (zdjęcie niestety obrócone nie wiem dlaczego)
Trafiliśmy na dobrą drogę i dotarliśmy nią na działkę do Mateusza...Tam chwilę posiedzieliśmy jakąś 1h i ruszamy dalej w ciąg dalszy naszej wycieczki. Z Gorzkiego Pola kierujemy się DK5 do Pobiedzisk , mieliśmy pojechać bokiem ale dobrze się jechało tak więc docieramy na drogę dojazdową do "Ryby". No i jesteśmy drogę którą jeszcze parę miesięcy temu było można przejechać bez problemu to teraz się nie dało ponieważ szło pełno młodzieży i musieliśmy prowadzić rowery. Na Lednicy posiedzieliśmy mniej więcej również jakąś 1h:
Koniec przerwy jedziemy do Gniezna drogą nr 197 docieramy do drugiego celu naszej wycieczki jedziemy bez przerwy i cały czas Ja prowadziłem....Znowu długa przerwa tym razem pod Katedrą:
Wpadliśmy na głupi pomysł aby jechać z Gniezna do Gorzkiego Pola DK5...Niestety został zrealizowany tak więc w skrócie powiem że tak zrobiliśmy i po drodze mała przerwa na uzupełnienie wodopoju i jedzenia. W pewnym, momencie termometr ukazał aż 31stopni!!! U Mateusza na działce dostaliśmy mały posiłek(za co bardzo dziękuje). Ponieważ koledzy byli już trochę zmęczeni postanowiliśmy dalej realizować nasz zły plan czyli jechaliśmy DK5 dalej do Poznania. Ale w Kobylnicy skręcamy na szlak BM gdzie już jesteśmy bardziej bezpieczni i tak docieramy do Malty...Na Malcie się już żegnamy ponieważ mi się trochę spieszyło do domu i pojechałem już swoim tempem i soją drogą do domu.
Pogoda była przepiękna i towarzystwo spoko za co im dziękuje
Ok godziny 8.00 zadzwonił do mnie Grzegorz czy jadę na rower...Ja się z miłą chęcią zgodziłem. Ruszamy do WPN-u.:D Z Głuchowa do Chomęcic Szreniawa wieża widokowa pokonana bez problemu i kontynuujemy moim standardem czyli j. Jarosławieckie ,dalej Góreckie i na Osową. Z Osowej zjeżdżamy asfaltem do Mosiny i kierujemy się na Dymaczewo Stare ,gdzie odbijamy na czarny szlak który jest po prostu wyboisty...Nim docieramy do Trzebawia i znowu nad jezioro Jarosławieckie i greiserówką do domu..
Postaniwiłem pojechać sobie standart, ponieważ dawno nie trenowałem...Pojechałem na odwrót niż jeżdżę normalnie czyli, Głuchowo Gołuski Palędzie Dopiewo Konarzewo Chomęcice Szreniawa i tam wjechałem na chwilę do WPN-u . Pojechałem na wieżę widokową w Szreniawie tam zrobiłem małe kółko i do domu ,przez Chomęcice i Głuchowo. Chciałem zrobić sobie standart asfaltowy i terenowy ale nie wypaliło ponieważ zaczeły mnie boleć trochę kolana z którymi miałem problemy czyli kkontuzje a po drugie jechałem na grilla...
Rano tradycyjną trasą do szkoły. Po szkole przyjechał do mnie Grzegorz ,Mateusz i Tomek. Grzegorz chwilę u mnie posiedział i musiał jechać do domu . A my czyli ja i Mateusz oraz Tomek pojechaliśmy sobie na spokojnie do WPN-u. Kierowaliśmy się moim standartem terenowym . Czyli Głuchowo Szreniawa j.Jarosławieckie i powrót greiserówką do domu.Tomek i Mateusz się ode mnie rozłączyli.
Początkowo miałem wybrać się do kolegi na działkę ale jakoś rano się nie obudziłem i nie wypaliło. No ale brat się pyta czy gdzieś jadę początkowo mi się trochę nie chciało ale zmieniłem zdanie na szczęście i pojechałem. Jechaliśmy trasą Głuchowo Rusałka Strzeszynek Kiekrz tam odbiliśmy na szlak pierścienia. Kierujemy się nim na południe i dojeżdżamy do Niepruszewa. Dalej jedziemy szlakiem i przejeżdżamy nad A2 szutrowym mostem po to żeby zaraz znowu przejechać pod A2 i jesteśmy w Dopiewie później Konarzewo Chomęcice i do domu.
Gdy przyjechaliśmy do domu zjadłem obiadek i poszedłem do kościoła i zaraz po tym ciąg dalszy wycieczki. Ale będzie opisana jako druga...
Gdy zacząłem się ubierać na wycieczkę nr 2 dzisiaj komórka wypadła mi z ręki i się niestety rozwaliła ale tylko ekranik nic na nim nie widać. No ale trudno jest to już dosyć stara komórka i miała prawo się rozwalić. No to nic przyjechał po mnie Mateusz i pojechaliśmy sobie do WPN-u wyjazd był ogólnie rekreacyjny po wcześniejszym dzisiejszym. Wjechaliśmy sobie na górę Osową terenem zjazd tradycyjnie na tor DH zjazd i podjazd na Osową asfaltem. Później pokręciliśmy sobie po WPN-ie i gdy wracaliśmy greiserówką nie wiem jakim sposobem ponieważ tydzień temu wróciłem od przeglądu, pękła mi śruba od korby i mi odpadła a to było 10km od domu.
Trudno musiałem sobie jakoś poradzić nikt nie odbierał telefony to musiałem wracać sam do domu i jakoś szczęśliwie wróciłem. Muszę się pochwalić że w pewnym momencie wracałem z prędkością 35km/h a pedałowałem jedną nogą. Czyli zepsuta komórka i rower.
Rano o godzinie 9.00 pojechałem do WPN-u na trening podjazdowy. Trasa Głuchowo ,Szreniawa tam tradycyjnie trudniejszym podjazdem na wieże widokową. Pierwszy podjazd pokonany bez problemu. Następnie kieruję się terenem nad jezioro Jarosławieckie po drodze można już powiedzieć ,że tradycyjnie spotkałem sarenki...Natomiast potem kawałek jadę obok Jarosławca i pod króciutka górkę ale bardzo stromą i dalej nie mogę pod nią podjechać ale mam nadzieje że kiedyś się uda. To jadę dalej kawałek greiserówką łyk wody i smyk w las ciąg dalszy. Jestem już koło j.Góreckiego tam chwilę jadę i widzę Kociołek. Skręcam w lewo wjeżdżając na górę Osową i też udało mi się ją pokonać bez problemu. Zjeżdżam asfaltem tam jadę z prędkością 58,8 i znowu pod górę ale w stronę toru DH i do Mosiny i na Osową ale tym razem asfaltem. Podobało mi się to że jak jechałem w WPN-ie było kompletnie cicho i pusto a gdy wracałem mijałem dużo ludzi. Średnia nie była zbyt duża ponieważ było dużo podjazdów. Pogoda piękna ,pozwoliła mi założyć krótkie spodenki.
Witam jestem Mateusz prowadzę stronę bikestats .pl od czerwca 2009 ,mój dotychczasowy rekord niedawno pobity w marcu to 235
km. Najbardziej lubię jeździć w terenie:)
Jeśli masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać i z naszą paczką to pisz na gg
nr 11474131